piątek, 30 grudnia 2011

Wyniki konkursu.



Dziękujemy wszystkim mamom za udział w naszym konkursie. Przypominamy, iż polegał on na tym, aby napisać na swoim blogu notkę na temat związany z zabawkami, dzieckiem i jego rozwojem.
Po przeanalizowaniu wszystkich artykułów postanowiliśmy, iż każdy blog zostanie wyróżniony nagrodą pocieszenia, ponieważ wszystkie mamy na to zasłużyły!

A nagrodę główną, czyli 500 zł do wydania w naszym sklepie (http://www.drewniane-zabawki.com/) otrzymuje blog:

http://lucyferkiem.blogspot.com

Gratulujemy!

Każdy blog, który został zakwalifikowany do naszego konkursu, prosimy o ponowne przesłanie danych do wysyłki na adres internetowiredaktorzy@gmail.com w celu wysłania nagrody pocieszenia. Wiadomość proszę zatytułować „KONKURS, (nazwa bloga)”. Czekamy na wasze maile! Nagrodę, można również odebrać osobiście, w naszym sklepie. Proszę jednak mailowo poinformować nas o takiej decyzji.

Dziękujemy za umieszczenie informacji o naszych produktach na waszej stronie, liczymy, że na niej pozostanie.

Polecamy się na przyszłość! ;)
AKUKU

środa, 28 grudnia 2011

Jak leczyć domowymi sposobami?


Często zdarza się, że małe dziecko nie dba dostatecznie dobrze o swoje zdrowie, przez co wszystko zostaje na głowie mamy. Jednak gdy latające bez czapki dziecko przeziębi się, wtedy profilaktyka nie na wiele się zda. Gdy wcześnie wykryjemy u dziecka zalążki choroby, mamy możliwość wyleczenia go bez ingerencji skomplikowanych lekarstw czy porad lekarza. Dziś prezentujemy najpopularniejsze, domowe sposoby na przeziębnie i grypę.

Pierwszym z nich jest prosty i jakże skuteczny syrop z cebuli. Do jego wykonania będziemy potrzebowali trochę cebuli. Kroimy ją w plastry i układamy w słoiku, a między krążkami umieszczamy cukier bądź miód. Warto dodać kilka ząbków czosnku. Po kilku godzinach mamy gotowy syrop, który przechowywać można w lodówce przez około dwa dni.

Innym, bardziej przystępnym dla dzieci sposobem jest wymieszanie miodu z mlekiem i czosnkiem. Wszystko gotujemy i przecedzamy przez sito, by drobinki czosnku nie przeszkadzały. Tak przygotowany preparat skutecznie łagodzi ból gardła.

Szałwia bądź rumianek mogą być z kolei wykorzystane do przygotowania inhalacji. Dwie torebki parzy się wówczas w jednym litrze wody i inhalujemy malucha przez 5 minut, uprzednio studząc delikatnie wywar. Świetnie leczy przeziębienie.
Dwie łyżeczki tymianku z dodatkiem miodu to doskonały lek ułatwiający odkrztuszanie. Robi się go przez zalanie ziół wrzątkiem i parzenie go pod przykryciem przez 10 minut. Następnie odcedzić i dodać miód i cynamon, by dziecku lepiej smakowało. Zaleca się pić 3-4 razy dziennie.

I najlepszy, stosowany od wieków sposób na każdą chorobę to solidne leżakowanie i „wypocenie” choroby. Warto jedna zapobiegać chorowaniu, niż potem leczyć. Warto pamiętać także o tym, że jeśli domowe sposoby nie pomagają należy zgłosić się do lekarza. Większość z nich zakazuje także stosowania leków z dodatkiem kwasu acetylosalicylowego, stosowanego m.in. w Cholinexie, Polopirynie czy Aspirinie u dzieci poniżej 14 roku życia.

czwartek, 22 grudnia 2011

Święty Mikołaj – czy powiedzieć dziecku prawdę?

Co roku wśród rodziców pojawia się ten sam dylemat – powiedzieć czy nie powiedzieć o to jest pytanie. Często zdarza się tak, że dziecko od dawna jest już świadome tego, że Mikołaj nie istnieje, a jednak sam przed sobą nie chce się do tego przyznać i jeszcze od czasu do czasu wbija się w magię świąt wierząc, że nie robią tych prezentów rodzice, a Mikołaj odczytuje ich listy pisane w szkole.

Chociaż przedszkolaki czy uczniowie szkół podstawowych są uświadamiani przez innych
co do Mikołaja, my jako rodzice musimy zadać sobie pewne pytanie? Czy warto przestać udawać i odbierać dziecku radość, tą wyjątkową, która zdarza się raz na rok?
Święty Mikołaj istnieje, proszę pani? – wciąż pytają mnie najmłodsi. Skoro zaś zadają te pytania, oznacza to jedno – wierzą, i chcą wierzyć! Dzieci, które wierzą w Mikołaja są pełne niewinności, ufności do świąt. Z niecierpliwością na nie czekają, starają się być grzeczne, wieszają kolorowe skarpety i szukają prezentów pod łóżkiem. Czują się niesamowicie, bo właśnie ta wyjątkowa wiara w to co dla nas dorosłych jest niemożliwe, pozwala im być jeszcze tak niewinnie dziećmi. Im dłużej im na to pozwalamy, tym dłużej nasze dziecko żyje w nadzwyczajnym świecie, ma najpiękniejszy okres w życiu – dzieciństwo.

„Święty Mikołaj nie istnieje. Czas przestać bawić się w udawanie. Pójdziemy do sklepu, coś sobie, synku/córeczko, wybierzesz” – słyszą niektóre dzieci, a ich rodzice mają poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Ten rodzaj prawdy nie zawsze wychodzi dziecku na dobre.

Rozumiemy, że rodzice boją się wstrząsu jaki może spotkać ich pociechę w przedszkolu, bo wiadomo, część dzieci już wie, że święty Mikołaj to „bujdy” – ale czy nie można i przed tym uchronić nasze dziecko tłumacząc mu, że im starsze dzieci tym częściej Mikołaj prosi o pomoc rodziców, którzy faktycznie kupują te prezenty, ale wcześniej, wcześniej to był właśnie on! Miał renifery, pomocne krasnale, wróżki, skrzaty!

Pamiętajmy, że nawet gdy chcemy dziecku powiedzieć prawdę, chcemy go uświadomić, to zróbmy to tak, by w dalszym ciągu 6 grudnia jak i święta były dla niego magiczne, kojarzyły mu się z czymś niesamowitym i przyjemnym. By czekał na nie cały rok i nie tylko z powodu prezentów.

sobota, 17 grudnia 2011

Rola zabawek w życiu dziecka

O wpływie zabawek na rozwój dziecka mówiliśmy wiele, jednak jest to temat, który trzeba non stop utrwalać, rodzice muszą być świadomi tego jak ważny jest wybór zabawki dla ich dziecka. To nie jest zwykłe pójście do sklepu i wybór pierwszej lepszej zabawki, która rzuci nam się w oczy. Wszystko ma głębszy sens. Niektórzy rodzice kupują dzieciom ogromne ilości najwymyślniejszych zabawek, inni zaś uważają, że wydatki na zabawki to wyrzucanie pieniędzy, a sama zabawa jest stratą czasu. Jak w tym wszystkim znaleźć złoty środek?

Obie te postawy, w gruncie rzeczy bardzo skrajne, są niepoprawne. Jeżeli dziecko ma za dużo zabawek, do tego niedostosowanych do jego zainteresowań i wieku, czuje się nimi przytłoczony i nie sprawiają mu jakiejkolwiek radości. Zabawka nie może zastępować ani obecności rodzica, ani wspólnie spędzonego czasu, ani radości z ogólnej zabawy. W momencie gdy dziecko nie ma zabawek grożą mu niepowetowane straty emocjonalne w jego psychice, gdyż zabiera mu to część jego rozwoju, zabawę, która w takim etapie rozwoju jest jego radością życia. Jeśli pozbawiamy dziecko zabawy, odbieramy mu ważną część dzieciństwa, jeśli zamykamy go w pokoju z ogromną ilością zabawek, krzywdzimy go poprzez duże ograniczanie. Na czym więc się skupić?

Najważniejszą sprawą jest dobranie zabawki do okresu rozwojowego, w którym znajduje się dziecko. Zabawki bynajmniej nie powinny być drogie czy modne, a dostosowane do wieku dziecka, jego rozwoju. Zabawki nie są po to by podobały się rodzicom czy ich znajomym, a wręcz przeciwnie, powinny zachwycać dziecko, które je otrzymuje. A dzieciom niewiele trzeba.

Niemowlakom wystarczy kolorowy balonik czy wstążeczka nad łóżkiem. Jakieś kolorowe zabawki przyjemne w dotyku, grające grzechotki – na tym etapie może on rozwijać wszystkie swoje zmysły. Chodzi o to, aby młodsze niemowlę mogło wodzić za nimi oczkami, a starsze chwytać je rączkami, potrząsać, manipulować, przekładać z rączki do rączki. W ten sposób dziecko ćwiczy nie tylko koordynację wzrokową, ale również ćwiczy manipulację rączkami. Uczy się rozróżniać barwy, dźwięki.

Wraz z wiekiem wszystko się zmienia. Im starsze dziecko tym bardziej wymagające, bo wciąż jest chęć rozwoju i czegoś nowego. Czterolatkom można kupować koniki na biegunach czy rowerki, ponieważ zabawa na nich to będzie już dla nich wyzwanie. Przedszkolaki zaś lubią przejmować rolę społeczne, popularne są wtedy zabawy w dom, w policjanta i złodziei, w lekarza, nauczyciela, panią sklepową.

Do zabawy dziecka dorośli powinni podchodzić z powagą i zrozumieniem, nie szczędzić mu zachęty, podziwu, zainteresowania i pochwały. A jeśli poprosi nas o wspólną zabawę, nie wykręcajmy się brakiem czasu i zmęczeniem.

niedziela, 11 grudnia 2011

Zabawki edukacyjne

Zabawa to najczęstsza forma spędzania czasu przez dzieci. Dobrym rodzicom zależy bardzo często na tym, by dzieci mniej czasu spędzały na igraszkach a więcej poświęcały nawet najprostszym formom nauki. Nie jest jednak atrakcyjne dla dziecka czytanie książek, nawet jeśli są to najwspanialsze przygody jego ulubionego bohatera. Niezależnie od wieku, dziecka nie będą kręciły matematyczne zadania, a przecież bez tego nie da nauczyć się liczyć. Jest jednak sposób, by to, co dla dziecka jest przyjemne połączyć z tym, co będzie dla niego pożyteczne.


Zabawki edukacyjne to wbrew obiegowej opinii nie są wyspecjalizowane przedmioty, które jakąś nieznaną ludziom magią oddziałują na dziecięcą podświadomość. Zabawką edukacyjną może być każda ta, która oferuje dziecku zabawę na zasadzie „coś za coś”. Dla przykładu weźmy popularną dla maluszków drewnianą piramidkę. Zabawa polega na układaniu klocków na drążku, najczęściej od najmniejszego do największego bądź na odwrót. Poprzez dodanie na owych klockach cyfr zabawka zyska na przydatności bardzo wiele. Układając taką układankę dziecko dowie się, że po jedynce jest dwójka, a po dwójce trójka, następna zaś czwórka itd. Dużo skuteczniejszy sposób na to, by nauczyć malucha liczenia. Innym dobrym przykładem są puzzle. Jeśli będziemy kiedyś chcieli kupić takie dla naszego maluszka, warto rozejrzeć się dłużej za takimi, które mogą nauczyć maluszka czegoś konkretnego. Chociażby nazw zwierzątek, które staną się podstawą do tego, by pociecha w ogóle zaczęła mówić. Jeśli w układance elementami pasującymi do siebie będzie obrazek żyrafy oraz jej literowana nazwa, maluszek już nigdy nie zapomni co to jest żyrafa i jak się nazywa.

Warto też zainteresować dziecko (co na pewno nie będzie trudne) zabawkami muzykalnym bądź konstrukcyjnymi. Jeśli maluszek weźmie do ręki cymbałki i zacznie grać swoje pierwsze przypadkowe utwory, zacznie rozwijać się jego wyobraźnia oraz zdolność do kreatywnego i logicznego myślenia. Przypadkowe uderzenia zamienią się w skomponowane dźwięki, które zabrzmią w całym domu. Muzyka bowiem to zjawisko, które silnie potęguje rozwój maluszka, co zostało udowodnione naukowo. Konstrukcyjne zabawki już same w sobie uczą dziecko, chociażby tego, jak połączyć klocek z klockiem. A taka zabawka przyciąga nawet duże dzieci, a w skrajnych przypadkach nawet ich tatusiów!



Warto więc, podczas wybierania zabawek dla naszego malucha, mieć na uwadze jego dobro. Jeśli nie umiemy nauczyć dziecka alfabetu, zróbmy tak, by sam ułożył go z puzzli. I zawsze pamiętajmy, że zabawa to najlepszy sposób nauki każdego małego człowieczka.

***
Zapraszamy do polubienia naszego funpage'u, na którym na bieżąco będziecie informowani o nowych postach, poradach dla rodziców, czy nowosciach w naszym sklepie: kliknij tutaj.

środa, 7 grudnia 2011

Jak śmiać się z dzieckiem?




Dzieci chyba od zawsze uchodzą za malutkie, słodkie i milutkie obiekty powodujące uśmiech, a nawet niejednokrotnie śmiech. Samo to, jak dzieci się śmieją jest czymś co ludzie bardzo lubią. O ile dziecko jest malutkie, bo im starsze tym ten zabawny efekt jest słabszy. A co nas bawi w dzieciach i dlaczego przestaje? Z czego możemy a z czego nie powinniśmy śmiać się przy maluchach?


Gdy maluch rodzi jak od razu przyciąga uwagę dorosłych i czuje, że jest w centrum uwagi. Wszystkie ciocie i babcie z naszej rodziny chcą tulić i ściskać szkraba ile sił. Gdy mija trochę czasu dumni i ambitni rodzice uczą maluszka pierwszych odgłosów i reakcji, a nawet wierszyków. Sztandarowe przykłady to klasyczne „tany tany” czy „cacy cacy” albo automatyczne reagowanie na „powiedz papa”. Pierwsze słówka, nieudolnie wypowiada przez nasze dzieci również przez długi czas bawią towarzystwo na przykład na rodzinnym obierze. Dwu czy trzyletnie dziecko bardzo się wtedy cieszy wiedząc, że to za jego sprawą wszyscy mają tak dobry humor i tak głośno się śmieją. Nie mniej jednak pociecha idzie do przedszkola, dorasta do czterech czy pięciu lat i bardzo się dziwi, bo jego wygłupy i śmieszne zachowania przestają być fajne, a stają się uciążliwe i denerwujące. Nie wypada bowiem „tak dużemu dziecku” wygłupiać się i pieścić, mówić „tany tany”, kiedy bardzo dobrze potrafi powiedzieć „tańczyć”. Maluch nie czuje różnicy swojego wieku i nie wie, że to, co fajne było kilka lat temu teraz takie nie jest, bo już jest duży i powinien zachowywać się lepiej. Znika z centrum uwagi, które przecież tak bardzo, bardzo lubił. I właśnie wtedy zaczyna hałasować, rozrabiać i na siłę absorbować uwagę dorosłych. „Możesz pójść się pobawić?”. Może, ale dalej nie będzie rozumiał co zadecydowało o końcu jego kabaretowej kariery. Trzeba zatem uważać z nadmiernym wykorzystywaniem dziecka jako zabaweczki, gdyż może to zwrócić się przeciwko nam.



Inne sytuacje są wtedy, kiedy śmieje się z dziecka kiedy ono tego nie chce. Starszy już przedszkola, zafascynowany tym, że może mówić, bardzo często korzysta z tego odkrywczego daru. I bardzo często zdarza mu się pomylić niektóre, podobnie brzmiące słowa. Kiedy dorosła publiczność podchwyci jego pomyłkę od razu trafi ona na rodzinne salony. A maluchowi przykro będzie słuchać jak wszyscy się z niego śmieją, bo na pewno nie miał tego na celu. W skrajnych przypadkach może się nawet zrazić do mówienia i próbowania, co będzie w przyszłości brzemienne w skutkach.

Ze śmiechem trzeba uważać. W każdej sytuacji jest dobry dla człowieka i wiele mu pomaga. Nie wliczając w to sytuacji kiedy śmieją się wszyscy, tylko nie maluch, albo na odwrót. Trzeba nauczyć się śmiać wspólnie, by uniknąć problemów w wychowaniu dziecka. Nie dość, że sami będziemy kontrolować jego rozwój to zbliżymy się do niego na tyle, by móc śmiać się z nim nawet gdy będzie dorosłe.
 
web stats stat24